Czas pandemii pozbawił nas comiesięcznych spotkań DKK. Po tak długiej przerwie w końcu udało nam się zaprosić klubowiczki na bardzo miłe spotkanie. Zachowując obostrzenia sanitarne odbyło się ono na tarasie biblioteki. Tym razem zostały omówione dwie książki: ,,Dom orchidei” – Lucindy Riley oraz ,,Tam, gdzie bzy sięgają nieba”. Tematyka II wojny światowej, arystokracji angielskiej i nieszczęśliwa miłość ukształtowały moje wyobrażenie i oczekiwanie wobec powieści Lucindy Riley „Dom orchidei”. Julia słabo pamięta ostatnie siedem miesięcy, które spędziła samotnie w starej chacie, pogrążając się w bólu i rozpaczy po utracie ukochanego syna i męża.
Z marazmu wyrywa ją starsza siostra Alicia, która zabiera Julię do Wharton Park - starej, angielskiej rezydencji, w której pracowali i mieszkali ich dziadkowie. Wspominając szczęśliwe dzieciństwo, Julia spotyka Kita Crawforda, właściciela Wharton Park, który zamierza go sprzedać. W starym domu dziadków Julii robotnicy znajdują dziennik Harry'ego Crawforda z 1941 roku, w którym opisuje swój pobyt w więzieniu Changi. Jaka historia się za nim kryje? I co z tym wspólnego ma Julia, jej babcia Elsie i dawny właściciel Wharton Park, Harry Crawford?
"Dom orchidei" można podzielić na trzy części - tę, która opisuje współczesne życie Julii, tę, która dotyczy Olivii i dzieje się w Wharton Park oraz tę, w której główną rolę gra Harry, a akcja rozgrywa się w Tajlandii. Najlepsze wrażenie zrobiła na mnie historia Olivii, żony Harry'ego, która mnóstwo wycierpiała i już nigdy nie odnalazła szczęścia. Ale nawet jej wcześniejsze, panieńskie życie w 1939 roku, angielska prowincja i wielkomiejski Londyn, w którym przeżywała swój sezon towarzyski wraz z szaloną Venetią było niezwykle. Młodość i nadzieja bohaterów w spełnienie marzeń, którzy mają przed sobą całe życie, ale nie wiedzą, że czeka ich tyle rozczarowań. Pokojówka Elsie snuje klimatyczną opowieść miłości Oliwii do Harego, ich zaaranżowanego ślubu gdyż rodzina i rezydencja potrzebują dziedzica. I ta decyzja zaważy na losie tych dwoje i na Wharton Park.
Autorka stworzyła wielowątkową barwną opowieść (wątek w Tajlandii), pełną różnych życiorysów i charakterów, niekoniecznie ze szczęśliwym zakończeniem. Książka kończy się pomyślnie (?,trochę to skrajne szczególnie sytuacja z bogatą babcią Lindą, ale może teraz potrzebujemy od życia łutu szczęścia.
"Mazury – jeden z najpiękniejszych regionów naszego kraju, tak jak wiele innych miejsc, zachwyca pięknymi widokami, ale ukrywa wśród nich również ciekawe, choć niekiedy bolesne wydarzenia sprzed lat. Wśród zachwycających lasów i jezior można odnaleźć wzruszające historie, do których czasami warto zerknąć. Jedną z nich jest ta opowiedziana w książce Małgorzaty Manelskiej. „Tam gdzie bzy sięgają nieba” napisana z dwuwątkową fabułą dotyczy okresu współczesnego i II wojny światowej. Powieść inspirowana prawdziwymi historiami ludzi, którym przyszło funkcjonować w czasie wybuchu bomb, ataku wroga, a każdy dzień mógł być ostatni. Jest to obraz wojny która odcisnęła na młodych ludziach ogromne piętno, ale i obraz miłości, utrata majątku i domu, odebrane marzenia.
W wątku współczesnym jest rok 2019. Po dziesięcioletnim pobycie w Anglii do kraju wraca 34-letnia Kalina z córeczką Leną. Kobieta szuka pracy, ale okazuje się, że niełatwo o nią w małym mazurskim miasteczku. Przypadkowe spotkanie z koleżanką ze szkoły owocuje dorywczym zatrudnieniem w charakterze korepetytorki zbuntowanej nastolatki. To dzięki niej Kalina odkrywa miejsce do złudzenia przypominające wymarłą wioskę, otoczone starymi, zdziczałymi krzewami bzu. Rodzinne tajemnice i rodzące się uczucie dwojga zranionych ludzi. Wszystko w otoczeniu dziko rosnących bzów, niemych świadków wydarzeń sprzed lat. Jaki sekret skrywa stary pierścionek? Co wydarzyło się w mazurskiej wiosce? Dlaczego pozostała z niej tylko samotna wieża kościelna?
Książka opowiedziana lekkim językiem zawiera wszystko co powinno znaleźć się w angażującej i wielobarwnej literaturze obyczajowej.